Data publikacji: 2018-10-25
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Hamuje dynamika, ale nie zmniejsza się liczba niewypłacalności
Kategoria: BIZNES Gospodarka
Wzrost gospodarczy nie przeciwdziała w wystarczającym stopniu utracie płynności coraz większej liczby nie korzystających na nim firm.
Euler Hermes, wiodący globalny ubezpieczyciel należności handlowych, zbadał sytuację firm w Polsce pod względem niewypłacalności. Dynamika wzrostu liczby niewypłacalności polskich firm spowolniła w III kwartale br., chociaż ich liczba nie ulega zmniejszeniu. Nie jest to efekt czynników zewnętrznych – w tym przede wszystkim dobrej koniunktury makroekonomicznej, ale punktu odniesienia – wysokiej liczby niewypłacalności przed rokiem, jej wzrostu już w II połowie 2017 roku. Wśród przyczyn niewypłacalności dominują te o charakterze strukturalnym – niedopasowanie modelu działalności do bieżących wyzwań rynkowych, a nie te mające charakter bieżący: koniunkturalny, branżowy, czy z otoczenia biznesowego (regulacje prawne, podatkowe etc.).
W ciągu III kwartałów 2018 roku w oficjalnych źródłach (Monitorach Sądowych i Gospodarczych) opublikowano informacje o 723 przypadkach niewypłacalności polskich przedsiębiorstw wobec 673 za okres trzech kwartałów 2017 roku (wzrost r/r o 7%).
Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego.
Kluczowe wnioski:
• Wysoka baza liczby niewypłacalności w drugiej połowie 2017 roku przyczyną wyhamowywania dynamiki wzrostu liczby niewypłacalności (po pierwszym półroczu różnica r/r wynosiła nawet ponad 20%, w skali niektórych miesięcy nawet blisko 50%).
• „Niewypłacalności rozłożone w czasie” – większość z analizowanych przypadków niewypłacalności nie mogła być zaskoczeniem, bieżące czynniki makro i mikroekonomiczne były w ich przypadku co najwyżej katalizatorem negatywnych tendencji trwających już od lat.
• Nie należy więc spodziewać się odwrócenia trendu i spadku liczby niewypłacalności w roku przyszłym – po około 10% wzroście liczby niewypłacalności w całym 2018 roku, trzecim już z kolei roku zwiększania się tej liczby, w roku 2019 ich liczba powinna zwiększyć się o 3%.
• Budownictwo – dopływ środków na rynek w trakcie sezonu pozwolił jedynie (przy blisko 20% dynamice wzrostu wartości prac budowlanych) na zastopowanie tendencji wzrostu liczby niewypłacalności, ale nie na jej odwrócenie. Trudno w tej sytuacji mówić o hossie budowlanej, na pewno nie widać jej w wynikach firm wykonawczych.
W sytuacji bezprecedensowego wzrostu gospodarczego w bieżącym roku mieliśmy w tym samym czasie do czynienia ze wzrostem liczby niewypłacalności polskich firm. Dlaczego na wynikach finansowych tych przedsiębiorstw nie wywarł pozytywnego wpływu wzrost PKB, konsumpcji czy ostatni – produkcji budowlanej? Oczywiście – wymieniać można problemy takie jak bardzo konkurencyjny rynek i w efekcie minimalną akumulację kapitału, zwłaszcza przez sektor MSP czy niepewne i krótkotrwałe źródła finansowania (w perspektywie roku dwóch a nie 3 do 5 lat jak na innych rynkach) oraz niezdolność do przełamania schematu niskiej wartości dodanej.
Jak ocenia to jednak Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka: „Zanika w pewnym stopniu schemat, że podczas wzrostu gospodarczego, boomu wszyscy rosną przynajmniej o wartość tego wzrostu, a prawdziwe kłopoty ujawniają się dopiero podczas recesji. Niedopasowanie modelu działalności wielu firm do bieżących wyzwań rynkowych jest jednak zbyt duże. Mają one model biznesowy, który się wyczerpał (oparty m.in. na niskich kosztach pracy), albo nie osiągnęły skali, która pozwalałaby im działać z zyskiem na konsolidującym się rynku. Przyczyny są więc generalnie wewnętrzne – leżą po stronie samych firm, w popełnianych błędach czy wyczerpaniu się energii i pomysłów u ludzi, którzy założyli je na początku transformacji ustrojowej. Decydujące jest więc przejście do gospodarki 3.0 a nawet 4.0 – i zazwyczaj zmiana pokoleniowa w biznesie.
Budownictwo: wzrost inwestycji, ale nie zysków branży
Efektem bezprecedensowego dopływu środków na rynek jest (jak na razie) zatrzymanie fali wzrostu niewypłacalności firm budowlanych. Tymczasem już w roku ubiegłym liczba ta rosła i była stosunkowo wysoka. Trudno mówić więc o poprawie – a co dopiero o hossie, której nie widać też w wynikach firm budowlanych, nawet tych największych. Systematycznie spada ich rentowność, a w ślad za tym – wycena notowanych spółek budowlanych, która w ciągu 6 miesięcy br. zmniejszyła się o bezprecedensowe 38%. To prawdziwy obraz skali ryzyka wycenionego przez rynek kapitałowy. Kolejną wskazówkę o kondycji sektora będzie można poznać po sezonie budowlanym – gdy zmniejszy się lub ustanie bieżący dopływ środków, ujawniając rzeczywistą płynność finansową firm budowlanych i ich zdolność do regulowania zaległych zobowiązań.
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki: