Data publikacji: 2018-11-16
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Lawina niewypłacalności polskich firm produkcyjnych i budowlanych
Kategoria: BIZNES Gospodarka
Problemy strukturalne – niska rentowność główną przyczyną niewypłacalności
Euler Hermes, wiodący globalny ubezpieczyciel należności handlowych, zbadał sytuację firm w Polsce pod względem niewypłacalności. W październiku 2018 r. w oficjalnych źródłach (Monitorach Sądowych i Gospodarczych) opublikowano informacje o 101 przypadkach niewypłacalności polskich przedsiębiorstw wobec 80 w październiku 2017 r. (wzrost r/r o 26%). Od początku bieżącego roku skala wzrostu liczby opublikowanych niewypłacalności wyniosła +9% – w bieżącym roku było ich 824 wobec 753 w tym samym okresie 2017.
Niewypłacalności obejmują niezdolność do regulowania zobowiązań wobec dostawców, skutkującą upadłością bądź którąś z form postępowania restrukturyzacyjnego.
Kluczowe wnioski:
• Strukturalny charakter niewypłacalności – dobra koniunktura makroekonomiczna nie zapobiegła kolejnemu miesiącowi wzrostu liczby niewypłacalności polskich firm
• Koniec chwilowej poprawy w budownictwie? W październiku ponowny wzrost liczby niewypłacalności w sektorze.
• Handel i produkcja żywności – polskie firmy ponoszą straty pomimo wzrostu konsumpcji
• Transport – rosnąca liczba niewypłacalności firm transportu drogowego towarów, uwagę przykuwa także niewypłacalność dużej firmy pasażerskiego transportu lotniczego
• Koncentracja wzrostu liczby niewypłacalności w województwach: kujawsko-pomorskim, lubelskim, opolskim…
Niewypłacalności jest więcej i nadal będzie ich przybywać
Liczba niewypłacalności w stosunku do roku ubiegłego może wahać się w poszczególnych miesiącach raz w górę (częściej), raz w dół, ale w skali całego roku jest to niewątpliwie wyraźny wzrost. Trzeci rok z rzędu, a wiec przy wysokiej już statystycznie ich liczbie. To potwierdza, że trend rosnącej liczby niewypłacalności polskich firm nie jest ani nowy, ani przypadkowy, ani przede wszystkim – nie wiąże się on z wynikami makroekonomicznymi. Przyczyny zdecydowanej większości niewypłacalności polskich przedsiębiorstw mają charakter strukturalny, a nie koniunkturalny. Skoro tak, to trudno oczekiwać, aby wzrost PKB, inwestycji czy konsumpcji w Polsce były w stanie w kolejnych miesiącach odwrócić ten trend znacznej jak na polskie warunki (100 i więcej niewypłacalności w skali miesiąca) i wciąż rosnącej liczby niewypłacalności.
– Przyczyny, a więc i rozwiązanie problemów polskich firm zależą w dużym stopniu od nich samych – mówi Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka. Od zmiany strategii z walki o udział w rynku na model walki o rentowność prowadzonej działalności… Tym bardziej, iż ich sprzymierzeńcem nie są już niskie koszty pracy czy otwarte granice, stwarzające tyle samo szans, co zagrożeń – przyczyniające się do stopniowego wyrównywania różnic w płacach, swobodnego przepływ siły roboczej a także konieczności konkurencji z firmami zagranicznymi nie tylko na rynkach eksportowych, ale także na rynku rodzimym.
Nie ma zbyt dużych firm, by upaść – casus handlu
Wysokie wydatki na konsumpcję nie są wystarczające, aby na rynku utrzymały się wszystkie firmy handlu towarami konsumpcyjnymi, detalicznego i hurtowego – nie tylko te mniejsze, ale także firmy z pierwszej dziesiątki-dwudziestki największych dystrybutorów żywności (działających równolegle w sektorze detalicznym, jak i hurtowym ze względu na franczyzę). Kolejny rodzimy potentat na tym rynku przeszedł do historii… a na jego miejsce pojawiają się kolejni. Sektor jest więc ekstremalnie konkurencyjny, niewybaczający jakichkolwiek błędów czy opóźnień w reakcji na trendy rynkowe. Przekłada się to na…
Straty producentów żywności
Grupa producentów żywności była największą (8 firm spośród 29) w gronie niewypłacalnych w minionym miesiącu firm produkcyjnych (opublikowane niewypłacalności). Nie jest to efekt dekoniunktury branżowej – chociażby w przemyśle mięsnym („świńska górka”, ograniczenia w eksporcie z powodu pomoru świń etc.). Problemy w równym stopniu przeżywają firmy z branż zbożowej, owocowo-warzywnej, mleczarskiej… Potwierdza to obserwacje Euler Hermes, iż płynność sektora jest wbrew pozorom nienajlepsza – gorsza niż w minionych latach. Z rynku znikają nie tylko mniejsi producenci, co jest pochodną koncentracji w handlu, wymuszającej konsolidację zaopatrujących go producentów. Koncentracja w handlu to koncentracja potencjalnych (i częściowo już realnych) strat, do czego dochodzi kumulacja problemów małych sklepów, nie wytrzymujących konkurencji cena z największymi. Z analiz branżowych prowadzonych przez Euler Hermes wynika bowiem, iż cały, potężny w swojej masie jak i wartości produkcji sektor spożywczy notuje od ponad roku coraz gorszy spływ należności od swoich odbiorców. Producenci żywności na swoje należności czekają średnio nawet do tygodnia dłużej w stosunku do średniej z ostatnich 5 lat. Należności te spływają nie tylko znacząco wolniej, większa jest także skala ewidentnych strat – wartości należności ekstremalnie (ponad 120 dni po terminie) nieuregulowanych, pochodzących więc od odbiorców trwale niewypłacalnych.
Budownictwo – problemy z rentownością pomimo lawiny zleceń
Październik przyniósł informację o niewypłacalnościach większej niż przed rokiem liczby firm budowlanych. Są to ponadto także na ogół przypadki firm większych niż w minionych miesiącach, operującymi poza wyjątkami w przedziale 30-60 mln złotych osiąganego obrotu. Nie są to więc główni wykonawcy kluczowych, centralnych inwestycji infrastrukturalnych, ale mimo wszystko firmy nieprzypadkowe, istniejące na rynku od lat… Przegrały one m.in. walkę o pracownika (z największymi firmami), ale przede wszystkim przegrały w kwestii zdolności do finansowania wykonywanych zleceń na zbyt dużą skalę i przez zbyt długi okres czasu. Nie zgromadziły więc wystarczających rezerw pozwalających zachować im płynność finansową w sytuacji…. nie – nie dekoniunktury, ale zwiększonej ilości i wartości zleceń.
Płynność finansowa sektora jest niewystarczająca pomimo wspomnianej hossy, z jaką mamy do czynienia pod względem ilości zleceń jak i wartości bieżących prac, co jest (a na pewno powinno być) przyczyną ostrożnego podejścia dostawców materiałów budowlanych, popadających w efekcie w niewypłacalność niemal równie często jak producenci żywności (7 spośród 29 niewypłacalnych w październiku firm produkcyjnych) – ocenia Tomasz Starus. O zewnętrznych instytucjach finansujących nie wspomnę – niska rentowność prowadzonych prac budowlanych, zdecydowanie poniżej kosztu pieniądza w praktyce wyklucza posiłkowanie się przez wykonawców kapitałem zewnętrznym, chyba że jest to kapitał od spółki-matki (największe koncerny budowlane) lub pochodzi właśnie od dostawców materiałów i podwykonawców…
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki: