Data publikacji: 2016-08-03
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: W lipcu wzrosła liczba upadłości firm w Polsce
Kategoria: BIZNES Gospodarka
W lipcu opublikowano informacje o upadłości 73 polskich przedsiębiorstw (wobec 69 w lipcu ub.r.) Od początku roku opublikowano informacje o 435 upadłościach wobec 465 w tym samym okresie ub. roku (-6%).
• W lipcu opublikowano informacje o upadłości 73 polskich przedsiębiorstw (wobec 69 w lipcu ub.r.) Od początku roku opublikowano informacje o 435 upadłościach wobec 465 w tym samym okresie ub. roku (-6%)
• Budownictwo – mniej upadłości w lipcu to nie efekt odbicia w branży, ale jak na razie upadli już ci najgorzej przygotowani do przestoju w inwestycjach, kolejna fala bankructw – zapewne po sezonie budowlanym.
• Handel – największa liczba upadłości hurtowni od trzech lat
• Przemysł – to w nim notowano najwięcej upadłości (22), także największych pod względem obrotu firm. Firmy z dwóch krańców: przemysł ciężki, metalurgiczny i maszynowy a także spożywczy
• Województwa: dużo upadłości firm małych w Małopolsce, z kolei odwrotnie na Mazowszu –
tu wciąż upada mniej przedsiębiorstw niż przed rokiem, chociaż z reguły są one trochę większe niż w innych regionach
Nic zaskakującego – z miesiąca na miesiąc nastrój niepewności przekłada się na wygaszanie tempa spadku liczby bankructw
Wygasa stopniowo zjawisko spadku liczby upadłości – zgodnie z przewidywaniami było ich po siedmiu miesiącach jeszcze o 6% mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Tymczasem po I kwartale opublikowanych bankructw było o prawie o 15% mniej niż przed rokiem…
Jak mówi Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka: „Nie ma jednej przyczyny stojącej za stopniowym wyhamowywaniem tempa poprawy kondycji firm (wyrażanej zmniejszającą się liczbą ich upadłości). Cały drugi kwartał wskazywał na budownictwo, jako koło spowalniające a nie zamachowe polskiej gospodarki. W sektorze tym rosła wtedy liczba upadłości. Budownictwo nie wyszło jeszcze na prostą, druga fala upadłości wystąpi w nim zapewne w IV kwartale, ale etykietę sektora z problemami przejął w lipcu handel i przemysł. Inne sektory, inne przyczyny – już nie tylko wygaszanie inwestycji firm prywatnych oraz paraliż tych publicznych. Rosnące koszty w handlu (jeszcze przed wejściem wchodzącego od września podatku) sprawiają, że coraz jest mniej chętnych do finansowania czy inwestowania w te mniej rentowne sieci dystrybucyjne czy detaliczne. Produkcja na obydwu krańcach skali (zarówno przemysłu ciężkiego, jak i spożywczego) wiąże się z dużą konkurencją cenową, z której zwycięsko wychodzą tylko ci najwięksi. Parafrazując biblijną mądrość: „dużym będzie dodane, a małym zabrane to, co mają”. Do tego dochodzi oczywiście wiele specyficznych czynników o charakterze bieżącym, które wpływają na popyt (sankcje w handlu z Rosją – nadprodukcja żywności w Europie; kryzys w krajach rozwijających się i niskie ceny surowców – spadek inwestycji i popytu w nich na wyroby maszynowe, nadprodukcja wyrobów metalowych).
Budownictwo – to jeszcze nie to….
Wyhamowanie tempa wzrostu liczby upadłości firm budowlanych nie oznacza, iż możemy uznać te trzy miesiące za ewenement. Nie zniknęły przyczyny upadłości – kilkunastoprocentowy spadek wartości rynku prac budowlanych (głównie infrastrukturalnych oraz przemysłowych). Upadały firmy, które nie były przygotowane do tak długiej (już 3 kwartały) posuchy inwestycyjnej. Michał Modrzejewski, Dyrektor Programu Analiz Branżowych w Euler Hermes: „Problemy miały (i wciąż mają) nie te firmy budowlane, które nie miały zamówień, ale te, które zdobywały je za wszelką cenę, poniżej kosztów, tylko by zdobyć bieżące finansowanie. Plan się nie udał – wymaga bowiem stałego napływu kolejnych zleceń, które z bieżących wpływów finansowałyby minione już koszty i straty. Jak na razie zostały na rynku firmy, które może nie miały całkowicie innej strategii zdobywania zleceń, ale jednocześnie potrafiły w pewnym chociaż stopniu ograniczyć koszty. Nawet największe na rynku spółki ogłaszają w tym celu redukcje zatrudnienia… wykonując niejako szpagat – wiadomy jest bowiem deficyt wykfalifikowanych pracowników, którzy będą potrzebni za kilka miesięcy. Znany jest m.in. problem ze skompletowaniem na największych inwestycjach ekip tynkarskich, zbrojarzy i innych. A może firmy te wcale nie ryzykują tak dużo? Przynajmniej część z nich zrozumiała, iż realny dopływ nowych środków to perspektywa przynajmniej kolejnych trzech-czterech kwartałów. Wiąże się to ze zmianą prawa o zamówieniach publicznych, zmianą władz w urzędach odpowiedzialnych za inwestycje, obawami – czy indolencją wielu decydentów… A może jest to po prostu celowe wyhamowanie wydatków inwestycyjnych państwa z powodu wzrostu wydatków stałych – w tym socjalnych? Ponadto wiele samorządów już w poprzedniej perspektywie budżetowej UE zadłużyło się aby dofinansować inwestycje, stąd teraz muszą one wstrzymać swoje wydatki.”
Handel – największa liczba upadłości hurtowni od trzech lat
Więcej upadłości dystrybutorów w skali miesiąca było po raz ostatni w lipcu 2013 roku (20). Wahania liczby upadłości w górę czy w dół w tym czasie nie wiążą się przy tym z wystąpieniem jakiejś bieżącej przyczyny dramatycznie zmieniającej kondycję handlu hurtowego. Od kilku lat występuje na rynku hurtowym proces koncentracji, dodatkowo wzmacniany poprzez podobną koncentrację na docelowym rynku handlu detalicznego. Zmniejszenie np. w tym roku liczby upadłości w hurcie budowlanym nie wynika ze wzrostu obrotów czy przyspieszenia obiegu należności ( i spadku kosztów finansowych), ale raczej z selekcji, która dokonała się w tym segmencie już na większą skalę w latach ubiegłych…
„Dużo mówi się o widocznym w przestrzeni procesie ekspansji sieci handlowych. Nie jest to jedyny czynnik inicjujący proces znikania z rynku od kilku lat mniejszych podmiotów w obszarze dystrybucji hurtowej. Handel to obecnie duża operacja logistyczna – wygrywają na niej duże podmioty, dysponujące odpowiednimi magazynami, know-how ich błyskawicznej obsługi i dystrybucji. To jest istotne zwłaszcza poza branżą spożywczą – w elektronice, częściach samochodowych, budownictwie i wielu innych grupach towarów. Te największe podmioty hurtowe obsługują często innych, mniejszych dystrybutorów – kierowanych do nich przez producentów i bezpośrednich importerów. Po co mają oni sami ponosić koszty obsługi i logistyki, skoro mogą scedować sprzedaż np. na największego odbiorcę? Wiele więc grup towarów jest dystrybuowane wyłącznie nie poprzez magazyny producenta, tylko największych dystrybutorów. Nie trzeba przy tym dodawać, ze ci mniejsi dystrybutorzy nie mogą liczyć na takie same warunki sprzedaży jak ich więksi konkurenci. Bez inwestycji w know-how i skalę działalności można więc obecnie w hurcie egzystować, czasami wegetować – ale nie rozwijać się…” podsumowuje Tomasz Starus.
Przemysł – tu jest obecnie najwięcej upadłości, także tych największych pod względem obrotu
Znaczny wzrost liczby upadłości w przemyśle podobnie jak w hurcie wiąże się raczej z wahaniem i okresowym nasilaniem znanych czynników (przemysł spożywczy – nadpodaż na rynku, deflacja) jak i kumulacji tych oczekiwanych od dawna (przemysł ciężki – kryzys w krajach rozwijających się).
Upadłości w przemyśle spożywczym koncentrowały się w sektorach mięsnym (drobiarskim) i piekarniczo-ciastkarskim. Nie były to może największe podmioty w przetwórstwie drobiu (obroty rzędu ok. 70 milionów złotych), ale ich problemy wskazują na zdobywanie rynków regionalnych przez największych przetwórców. W ten sposób rekompensują oni sobie nie tylko utratę rynków wschodnich, ale także niewidoczną, ale faktyczną granicę popytu na rynkach europejskich (opór lokalnych środowisk czy to producentów, czy konsumentów – m.in. w Danii czy w Czechach). „Piekarnie lokalne konkurują zaś nie tylko z największymi – masowymi wytwórcami ze swojej branży, którzy mając rozbudowaną bazę logistyczną są w stanie docierać ze swoimi wyrobami daleko, ale… także z wytwórcami pieczywa mrożonego, pieczonego następnie we wszystkich sieciach handlowych, nawet w najmniejszych punktach. Dotychczas produkcję lokalną wyrobów mrożonych uzupełniał import z południa Europy, ale skokowy wzrost popytu pociągnął za sobą uruchomienie kolejnych fabryk pieczywa mrożonego w kraju…” – zauważa Michał Modrzejewski.
Największe pod względem wartości upadłości miały miejsce w przemyśle metalurgicznym – w minionych latach największa z nich walcownia osiągała obroty rzędu nawet ok. 800 milionów złotych. Przecena cen surowców uruchomiła cały łańcuch zdarzeń: zahamowanie inwestycji w krajach rozwijających się, spadek popytu na maszyny i części z Europy, a jednocześnie dramatyczną walkę o wpływy producentów ze wschodu – w efekcie zalewanie Europy wyrobami metalowymi po cenach dumpingowych. Do tego dochodzą oczywiście czynniki o mniejszym, lokalnym charakterze: kłopoty sektora wydobywczego i zmniejszenie inwestycji polskich firm, co owocuje spadkiem popytu na specjalistyczne maszyny, piece, konstrukcje produkcyjne etc.
Lipiec – po wielu miesiącach spadku wzrost liczby upadłości w Małopolsce, kontynuacja trendu na Dolnym Śląsku (wzrost liczby bankructw) i na Mazowszu (spadek)
Po wielu miesiącach spadku liczby upadłości w Małopolsce, w lipcu w tym województwie ogłoszono upadłość aż 15 firm – była to najwyższa liczba w kraju. Co trzeba zaznaczyć – były to firmy mniejsze, o obrotach i lokalnej skali działalności. Liczne wśród nich były produkujące i handlujące pieczywem i wyrobami ciastkarskimi, ponadto kilka firm budowlanych i handlowo-usługowych. W województwie dolnośląskim największa spośród 12 upadłości miała miejsce w przemyśle maszynowym (ok. 50 mln złotych obrotu), ale najwięcej upadłości było w handlu i usługach. Ostatnie na „podium” województwo mazowieckie z 10 upadłościami w lipcu notuje znaczną poprawę w porównaniu do ubiegłego troku (18 upadłości w lipcu 2015). Oczywiście skala działalności firm zarejestrowanych na Mazowszu sprawia, że były to firmy produkcyjne i handlowe o obrotach kilkudziesięciu milionów złotych.
***********
Pod pojęciem upadłości rozumiemy stan faktyczny – niezdolność do regulowania zobowiązań na rzecz wierzycieli. Do końca ubiegłego roku były to upadłość likwidacyjna, jak i układowa. Po zmianie prawa, w tym roku, postępowanie układowe oddzielono, dla podkreślenia zmiany wyodrębnione postępowania naprawcze nie mają już w nazwie „upadłości”. Dla zachowania porównywalności danych bieżących z tymi z lat ubiegłych (gdy postępowanie układowe było rodzajem upadłości) nadal traktujemy łącznie wszystkie przypadki postępowań upadłościowych i naprawczych, jako upadłości. Ponadto nadal otworzenie tych postępowań oznacza dla dotychczasowego dostawcy de facto brak bieżącej płatności – z tego powodu Euler Hermes na całym świecie, pod pojęciem upadłości, rozumie zarówno przypadki likwidacji firm, jak i wszczęcia w ich przypadku procesów naprawczych (jak np. objecie w USA firmy ochrona przed wierzycielami z tytułu Chapter 11).
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki: