Data publikacji: 2016-04-07
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: W marcu w Polsce opublikowano informację o upadłości 68 firm
Kategoria: BIZNES Gospodarka
Euler Hermes, światowy lider w dziedzinie ubezpieczeń należności, na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego przeanalizował sytuację polskich firm w kontekście bankructw.
• W marcu opublikowano informację o upadłości 68 polskich przedsiębiorstw – było ich o 14% mniej niż przed rokiem (79). W skali kwartału – 173 upadłości wobec 200 w I kw. ub. r.
• Marzec – jak każdego roku był miesiącem upadłości większych firm, lecz w tym roku ich łączny obrót był wyższy o 500 milionów złotych w stosunku do marca ubiegłego roku. Zatrudniały też więcej pracowników.
• Upadłości producentów: w marcu najliczniejszą grupę nie stanowił już przemysł maszynowy i metalowy, ale generalnie art. konsumpcyjnych.
• Budownictwo – kontynuacja poprawy. Wśród upadłości przodowały firmy budownictwa ogólnego i mieszkaniowego. Przyczyna kłopotów – głównie finansowa, nie popytowa.
• Województwa – w skali kwartału niemal równa liczba tych o spadającej, jak i rosnącej liczbie upadłości. Trzy najsilniejsze gospodarczo województwa odnotowywały z miesiąca na miesiąc rosnącą liczbę upadłości (mazowieckie, śląskie, dolnośląskie).
Euler Hermes, światowy lider w dziedzinie ubezpieczeń należności, na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego przeanalizował sytuację polskich firm w kontekście bankructw – w marcu 2016 roku oficjalnie opublikowano informację o upadłości 68 przedsiębiorstw wobec analogicznej liczby 79 upadłości przed rokiem (zmiana o 14%.). Firmy, które zniknęły z rynku w marcu zatrudniały wg. ostatnich dostępnych danych łącznie ok. 3000 osób, a ich tak liczony (razem) roczny obrót wynosił ok 1,3 mld. złotych.
– Duża zmiana – w porównaniu do marca ub. roku wzrost o ponad 60% pod względem zsumowanego obrotu upadających firm. Również ich zatrudnienie było w tym roku znacznie wyższe. Skala problemów i straty dla gospodarki z tytułu upadłości nie wyraża się wyłącznie w liczbie bankrutujących firm, ale bardziej w ich skali działalności. Wyższe obroty firm znikających obecnie z rynku oznaczają także wyższe straty ich wierzycieli – dostawców, wyższe straty w przychodach podatkowych a także większe straty społeczne z tytułu większej liczby osób, które straciły pracę. Liczba upadłości jest więc niższa arytmetycznie o 14%, ale finansowy wymiar tegorocznych upadłości jest realnie większy… – mówi Tomasz Starus, Członek Zarządu odpowiedzialny za ocenę ryzyka w Euler Hermes
Rynek krajowy to za mało?
W marcu najbardziej ewidentne nie były upadłości już firm z branży maszynowej, metalowej, produktów inwestycyjnych – w dużym stopniu kierowanych na eksport. Ich miejsce zajęły firmy oferujące głównie na rynek krajowy, i nie towary inwestycyjne, ale konsumpcyjne.
– Światowy popyt na maszyny i urządzenia (w tym te z polskimi komponentami – np. bardzo często niemieckich firm) spada o 25% – głównie za sprawą spadku cen surowców i idącym za tym zatrzymaniem inwestycji w krajach rozwijających się – dodaje Tomasz Starus, Członek Zarządu w Euler Hermes – Rynek zbytu firm maszynowych i metalowych nie uległ wiec poprawie, lecz po prostu, jak na razie, w pewnym stopniu oczyścił się z firm niemogących szybko przestawić swojej produkcji na nasyconym wyrobami metalowymi rynku.
Należy się więc spodziewać w przyszłości dalszych problemów i upadłości firm z sektora metalowego, maszyn i urządzeń. Jak na razie liczba upadłości w przemyśle rośnie za sprawą firm produkujących na rynek krajowy – i są to głownie wyroby konsumpcyjne: wyroby ciastkarsko-piekarnicze, farmaceutyki, gotowe posiłki, opakowania wyrobów konsumenckich (papierowe, z tworzyw sztucznych), drobny sprzęt AGD.
– Spektrum tak szerokie, że trudno wskazać inną systemową, wspólną przyczynę ich upadłości niż niska rentowność prowadzonej działalności – uważa Tomasz Starus. Popyt konsumencki rośnie, ale jednak widocznie zbyt wolno aby pozwolić producentom podnieść marże. Mogą oczywiście w myśl klasycznych zasad myśleć zamiast tego o obniżce kosztów, ale jest to obecnie nierealne. Program 500+ wpływać będzie raczej na zmniejszenie liczby osób wykonujących niskopłatną pracę a co więcej – wiązać się będzie zapewne z przerzuceniem części kosztów potencjalnego podatku obrotowego od handlu właśnie na producentów. Cała więc nadzieja producentów wyrobów konsumpcyjnych w skokowym zwiększeniu popytu krajowego.
Firmy budowlane – mniej upadłości, ale z drugiej strony – upadały firmy dobrze sobie radzące, posiadające i realizujące zlecenia
W marcu trzeci rok z rzędu obserwowaliśmy spadek liczby upadłości w budownictwie. Upadłości nie dotyczyły, jak w ubiegłych miesiącach, głównie firm wyspecjalizowanych w pracach infrastrukturalnych (drogowych, kanalizacyjnych) czy wykończeniowych, ale w budownictwie ogólnym i mieszkaniowym.
– Uwagę zwraca inny aspekt związany z upadającymi firmami budowlanymi. Nie ich specjalizacja, ale aktualny portfel zleceń i kondycja finansowa – zauważa Michał Modrzejewski, Dyrektor Działu Analiz Branżowych w Euler Hermes. Przyglądając się tym wskaźnikom zauważyć można, że w większości przypadków nie były to firmy, które przegrały walkę o zlecenia. Nie – ich obroty nie spadały, ale nawet w ostatnim roku rosły, w niektórych przypadkach zwiększyły się 2-3 krotnie na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Co zatem doprowadziło je do utraty płynności i upadłości? Jako wspólny mianownik wskazałbym może zbyt agresywne, w niektórych przypadkach, zdobywanie nowych zleceń, często praktycznie bez marginesu zysku, a inna przyczyną (nierzadko współwystępującą) jest problem z bieżącym finansowaniem długiem – postępującym usztywnianiem się stanowisk banków. Rozwijający się boom budowlany jest co prawda kuszący, ale w wielu z nich świeża jest pamięć o katastrofalnych skutkach fali inwestycji z czasu Euro 2012, w efekcie czego wiele banków posiada jeszcze w swoim portfelu wierzytelności z tego okresu, mocno zredukowane lub w formie odpisów na straty. Nie dziwi więc, iż starają się dywersyfikować swój portfel kredytowy kosztem budownictwa, także z powodu wprowadzonego podatku bankowego, wymuszającego większą na nich efektywność pracującego kapitału.
Trend kwartalny – największa poprawa w produkcji, ale…
Największy, bo 17% spadek liczby upadłości firm produkcyjnych w pierwszym kwartale jest faktem, ale pamiętać trzeba, że wynika on raczej z wyjątkowo wysokiej, incydentalnej liczby upadłości producentów w marcu ubiegłego roku (26 przypadków), a nie z postępującego spadku ich liczby. Jest odwrotnie – z miesiąca na miesiąc stopniowo liczba upadłości firm produkcyjnych rosła w tym roku, w styczniu mieliśmy do czynienia z 12 takimi przypadkami, w lutym z 14 a w marcu – z 17. Nie wygląda to więc na trend spadkowy, jaki rysuje się po odniesieniu tej liczby do wspomnianego marca ub. roku.
Mniejsza od średniej dla całej gospodarki była poprawa w sektorze hurtu a zwłaszcza usług. Upadające hurtownie specjalizowały się w szerokim zakresie oferowanych towarów, ale uwagę należy zwrócić na utrzymującą się w tym gronie grupę firm wyspecjalizowanych w produktach motoryzacyjnych i samochodach, a także w wyrobach metalowych i w złomie (to w tej branży działała firma o jednym z największych obrocie – ponad 500 mln złotych).
Upadłości w sektorze usług są bardzo zróżnicowane a dominują w tej grupie firmy wyspecjalizowane w usługach na rzecz firm (różnego rodzaju doradztwo, obsługa finansowa i prawna, działalność marketingowa i reklamowa, sprzątanie, zarządzanie obiektami, obsługa inwestycji etc.).
Novum w statystyce upadłości jest grupa firm zajmujących się usługami – nazwijmy to komunalnymi, ale nie tylko. Ściślej związanych z przetwarzaniem odpadów, energią, zbiorem i utylizacją substancji niebezpiecznych, odzyskiem surowców etc. Wcześniej takie przypadki były pojedyncze, natomiast w marcu była to grupa siedmiu podmiotów. Każdy z nich miał inna specjalizację – nie ma wiec mowy o jakimś wspólnym, branżowym mianowniku ich kłopotów.
Województwa – w skali kwartału poprawa i pogorszenie rozkładają się prawie po równo. Zaobserwować również można trend stopniowego wzrostu liczby upadłości w najsilniejszych gospodarczo województwach.
Największy spadek liczby upadłości ma miejsce w Małopolsce, jak również w sąsiednim województwie podkarpackim. Nie występują tu już obecnie upadłości dużych firm produkcyjnych czy hurtowych.
Odwrotnie w woj. dolnośląskim, śląskim czy mazowieckim. – Mimo, iż w skali kwartału widzimy jeszcze spadek liczby upadłości na Mazowszu, to patrząc z miesiąca na miesiąc zauważyć możemy kroczący wzrost liczby upadłości (zwłaszcza w marcu) w tych trzech województwach, będących przecież najdynamiczniejszymi gospodarczo województwami (obok Wielkopolski i Pomorza) – zauważa Michał Modrzejewski. Na drugim krańcu jest grupa czterech województw z Polski północno-zachodniej – pomorskie, zachodniopomorskie, wielkopolskie i kujawsko-pomorskie. Za poprawą w nich pod względem liczby upadłości stoi praktyczny brak bankructw firm budowlanych, hurtowych i usługowych, a upadające w nich firmy produkcyjne miały mniejszą, lokalną skalę działalności.
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki: